And if I was falling into the abyss?
You jump for me, if it will save me?
Roy pomógł Mai wstać z podłogi.
Wyglądał dalej jak chodząca plama krwi, z porozrywaną koszulą i potarganymi
włosami, ale po ranach nie zostało śladu.
- Widziałam cię wtedy… miałeś
skrzydła – wykrztusiła, nie wierząc do końca w to, co mówi.
- Tak, ty też je masz –
odpowiedział spokojnie, jakby od zawsze słyszał takie zwroty. Odwrócił ją do
siebie tyłem i trochę zsunął bluzkę z jej pleców. Nakreślił palcem obwody
starych blizn. – Tu są skrzydła. Naucz się tylko, jak je rozkładać. Patrz.
Maia odwróciła się z powrotem
twarzą do niego, kiedy on oddalił się na kilka kroków i stanął wyprostowany.
Nabrał głębokiego oddechu i ponad jego głową coś zatrzepotało. Coś białego,
pierzastego i ogromnego. Skrzydła wyglądały jak u anioła na obrazach, kiedy je złożył,
ich końce sięgały prawie do ziemi.
Dziewczyna przyglądała mu się w
osłupieniu. Nie wierzyła własnym oczom, a co dopiero temu, że ona też jest pół
ptakiem. Lub aniołem. Czymkolwiek on był.
- Dlaczego… jak to się stało, że…
- nie umiała wykrztusić więcej.
- Jesteś Venatorką. Rodzajem
strażnika ludzi.
- No a… ty? Ty też jesteś,
prawda?
Roy spuścił głowę. Jego wyraz
twarzy zmienił się.
- Jestem, ale… zostałem usunięty
z naszej społeczności – wyznał mamrocząc.
- Jak to: zostałeś usunięty ze
społeczności? Chcesz mi powiedzieć, że takich ludzi jest więcej? Że ty już do
nich nie należysz? – Maia prawie zakrztusiła się śliną, kiedy to mówiła.
- Tak, ale na ogół nie chodzą po
ulicach – mruknął poirytowany, że dziewczyna tak drąży tę sprawę. – Ja jestem
trochę inny, ale ty nie. Ty po prostu nie wiedziałaś o sobie. Musisz się do
nich dostać, do akademii, tam szkolą się tacy, jak ty.
- Ale ja nie chcę! – krzyknęła
przerażona myślą, że wokół nie mogło by być więcej takich istot, które
jednocześnie ją fascynowały i budziły strach. – Ja mam dom, rodziców,
przyjaciół! – Przypomniał jej się Rocky… i ich „przyjaźń”.
Uznała, że dowiedziała się za
dużo. Została mimowolnie wplątana w jakiś inny świat, w którym nie chciała być.
Zwróciła się w stronę wyjścia, chociaż śnieżnobiałe skrzydła dalej przyciągały
jej widok i budziły ogromną fascynację.
- Poczekaj! Nigdzie nie
pójdziesz, a już na pewno nie przez następny miesiąc – zatrzymał ją. Podszedł
do jednej ze swoich ścian, która była cała pusta. Bez obrazów, szaf, czy
luster. Wyciągnął zza paska sztylet – wtedy Maia zaczęła się zastanawiać ile
jeszcze broni i ostrych narzędzi jest w tym domu – i przytknął jego czubek do
ściany. Najpierw wydawało się, że od ostrza rozchodzą się podłużne cienie,
później zaczęły układać się w kształt koła i wyostrzyły się. Znak był identyczny,
jak blizny Mai i Roya, tylko w kilkunastokrotnym powiększeniu. Roy otworzył go,
jak drzwi. W środku było jasno, jakby ktoś zapalił miliony świateł.
Maia nie potrafiła odciągnąć
wzroku od białego blasku. Czuła, że światło ją przyciąga. Zrobiła kilka kroków
w jego stronę i… nagle ocknęła się z cudownej hipnozy, kiedy Roy złapał ją za
nadgarstek. Miała wtedy ochotę na niego krzyknąć.
- Teraz drzwi są zamknięte, nie
możesz wejść, bo zostaniesz tam na zawsze. Otwierają się w każdy pierwszy dzień nowej pory roku – powiedział z takim spokojem, jakby
mówił o tym, że jutro będzie padać deszcz.
- Jakie drzwi?
- Drzwi Venatorów. Tędy
przechodzisz do… jakby to powiedzieć – innego świata. Do swojego świata, z
którego przyszłaś. Skoro nie wiedziałaś nic o tym, kim jesteś, ani nie miałaś
Luccioli, pewnie twój pobyt na Ziemi był z góry zaplanowany.
Maia próbowała słuchać go
uważnie, ale wszystko ją rozpraszało. Słyszała każdy, nawet najcichszy dźwięk:
delikatne poruszanie się białych skrzydeł Roya, jego urywany oddech, szum
ulicy, psa sąsiadów szczekającego za ścianą… W jednej chwili zemdliło ją i
odwróciła się w ostatnim momencie, żeby nie zwymiotować Royowi na buty.
- Przepraszam – wydukała, kuląc
się na podłodze. Robiło jej się słabo, a głowa i brzuch bolały od ciągłych
mdłości.
- Nic się nie stało, to normalne.
- Co jest normalne? – warknęła
wściekła na siebie samą. – Że ciągle rzygam?
- Tak, twój organizm przyzwyczaja
się do Luccioli. Jeśli nie miałaś jej od urodzenia, minie trochę czasu zanim
wszystko się poukłada. – Mówił ciepłym tonem, siedząc obok niej na ziemi.
Schował skrzydła.
- Długo jeszcze? Mam wrażenie, że
nie potrzebuję jedzenia, a ciągle wymiotuję.
Roy parsknął, siląc się na
uśmiech.
- Nie jadłem chyba od dziesięciu
lat.
- Że… co?! – Maia spojrzała na
niego jak na wariata. Nikt nie wytrzymałby tyle bez jedzenia.
- Venatorzy nie potrzebują
jedzenia. To znaczy… możesz jeść, ale ogólnie tego nie potrzebujesz. Może
chcesz się położyć? Pierwsze dni po otrzymaniu Luccioli bywają ciężkie. Pewnie
jesteś zmęczona.
Pokiwała nieznacznie głową. Źle
spała w nocy, ciągle wszystko ją bolało, odpoczynek był najlepszym pomysłem, na
jaki dzisiaj wpadła.
- Chętnie, ale pójdę do domu.
Rodzice pewnie będą zastanawiać się, gdzie jestem.
- Nie pójdziesz. Wyglądasz jak
chodzące zwłoki, zresztą z tego, co wiem, twoi rodzice są na wyjeździe
służbowym.
- Skąd o tym wiesz? – Mai
rozjaśniło się w głowie. – Śledziłeś mnie? Ty świnio! – wrzasnęła, podnosząc
się z podłogi. Kiedy dostała się do pozycji pionowej, zakręciło jej się w
głowie i gdyby nie Roy, który złapał ją, zanim upadła, uderzenie mogłoby się
źle skończyć.
- Gdybym cię nie śledził, już byś
nie żyła. Zabiłby cię tamten facet – odburknął, biorąc ją na ręce. Dziewczyna z
powrotem poczuła, że opuszczają ją siły, więc nie zaprotestowała.
- Kim w ogóle był ten człowiek?
- Jutro ci powiem. Śpij teraz. –
Położył ją delikatnie na kanapie, zgasił światło w pokoju i, ku jej
zaskoczeniu, pocałował ją w czoło. Maia natychmiast zasnęła, nie zdążyła nawet
mu podziękować za uratowanie życia.
Bardzo się cieszę z każdego komentarza, zwłaszcza z takich, w których piszecie, co mogłabym poprawić, żeby lepiej wam się czytało, więc zostawiajcie takie :D Obiecuję, że wezmę każdą waszą opinię pod uwagę ;)
Bardzo się cieszę z każdego komentarza, zwłaszcza z takich, w których piszecie, co mogłabym poprawić, żeby lepiej wam się czytało, więc zostawiajcie takie :D Obiecuję, że wezmę każdą waszą opinię pod uwagę ;)
Postanowiłam dodać twojego bloga do stron, które obserwuję :) jeśli chcesz, mogę również zareklamować twoje opowiadania na moim blogu: love-loven-loveing.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZrobię to z uciechą, ponieważ twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe ;) ja też kiedyś zaczynałam i rozumiem twoje szczęście z kolejnego komentarza i wyświetlenia :]
I tu taka porada ode mnie, rocznej studentce bloggera, że w "Układzie" można dodać w pasku bocznym ilość wyświetleń i różne fajne gadżety. To sprawia, że czytelnicy mogą np zobaczyć ile już osób tu było ^^ bardzo pożyteczne
Świetny rozdział, czekam na next :D
Dzięki :D Jeśli ci się podoba, to możesz zareklamować mojego bloga, ale nie nalegam ;) Reklama i komentarze swoją drogą, ale najważniejsze nie są, prawda? :D Oczywiście, im więcej ich jest, tym mam większą motywację :D Ale najważniejsze żeby komuś się spodobało co piszę :D
Usuń