wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 17 "Poświęcenie"



You fascinated me cloaked in shadows and secrecy
The beauty of a broken angel



Maia obudziła się z kamiennego snu. Nie otwierała nawet oczu. Nadal była zmęczona, przytuliła się mocniej do ciepłej poduszki, którą miała pod głową i chciała dalej spać, kiedy nagle ta poduszka zaczęła się pod nią… poruszać. Otworzyła oczy i podniosła głowę. „Poduszka” okazała się czarnym wilkiem, zwiniętym w kulkę, a ona spała na jego grzbiecie.

Co za szaleństwo – pomyślała – Nigdy bym nie przypuszczała że znajdę wilka który tak naprawdę jest człowiekiem i to jeszcze przyjacielem najprzystojniejszego chłopaka na świecie… - Miała tu na myśli oczywiście Roya. Nie chciała czuć do niego niczego szczególnego, ale miała wrażenie, że sama nad tym nie panuje.

Zresztą miała teraz zbyt mało czasu, żeby myśleć o nim. Tyle się działo… Rockyego porwali Tavloni, za niedługo miał się odbyć pogrzeb Marcusa, a ona nie miała możliwości skontaktowania się z Cody bo tkwiła wplątana w jakieś magiczne sprawy. Już wcześniej rozmawiała z Royem na temat opuszczenia tego miejsca, ale on stwierdził, że to dla niej zbyt ryzykowne. „Jeśli chcesz zginąć to nie ma sprawy, zaprowadzę cię do wyjścia” – powiedział, po czym zaczął udawać obrażonego. Właściwie Maia nie wykluczyła całkowicie tego pomysłu, ale bała się śmierci, nie chciała ginąć tylko z powodu swojej głupoty.

Zostawiając w spokoju śpiącego Alexa w wilczej postaci, poszła poszukać Roya. Nie pamiętała, dlaczego zemdlała, więc chciała się dowiedzieć. Oprócz tego bardzo martwiła się o Rockyego i była za natychmiastowym poszukiwaniem przyjaciela, chociaż wiedziała, że to pułapka.

Roy leżał w pokoju obok. Pod głową poskładał sobie kilka poduszek, na których zazwyczaj spał Alex. I to zwykle nie sam… Miał okropną gorączkę, cały się pocił i bardzo źle się czuł. Raz było mu za ciepło, a raz za zimno, więc postanowił zdjąć koszulę i po prostu się nią przykryć.

Maia weszła do pokoju i uklęknęła obok niego. Kręciło mu się w głowie i niewiele potrafił zrozumieć, usłyszał tylko jak pyta się go „co się stało?”.

- Byłaś zatruta. Garrie przez sen wpuściła do twojego organizmu truciznę którą leczy Lucciola, ale ponieważ ty masz znak od niedawna, trucizna mogła cię zabić – odpowiedział, z nadzieją, że właśnie o to pytała. Trochę rozjaśniło mu się w głowie.

- No dobrze ale… jak to możliwe? I dlaczego to ty jesteś chory, a nie ja?

Tym razem zrozumiał całe jej pytanie.

- Istnieje znak, który usuwa truciznę lub chorobę z twojego organizmu, ceną przeniesienia się do innego. Tak zwane znaki łączące, popatrz na swoją rękę – odpowiedział, starając się zachować w miarę zdrowy i spokojny głos. Nie chciał, żeby się martwiła.

- Chyba żartujesz…

Na nadgarstku Mai był narysowany spiralny znak. Dość niedbale wycięty ostrym narzędziem. Została już z niego tylko blizna. Roy miał na ręce identyczny.

- Spokojnie, nie zostanie po nim śladu, to chwilowy znak – zapewnił, sądząc, że jej przestraszona mina dotyczy właśnie tego.

- To znaczy że wziąłeś na siebie truciznę z mojego organizmu, bo mój by sobie z nią nie poradził? Oszalałeś?! – krzyknęła, uderzając go kilka razy w ramię. Tym razem bardziej uważała, żeby znowu przypadkowo nie zrobić mu krzywdy.

- Spokojnie, Lucciola usuwa to świństwo ze mnie, tylko trwa to nieco dłużej. – Poczuł nagle że opada z sił i głowa, którą przed chwilą podniósł trochę do góry, opadła z powrotem na poduszki.

- Idioto! Nigdy więcej tak nie rób! – krzyknęła Maia, jeszcze raz uderzając w jego ramię. Po policzku spłynęła jej łza i wybiegła z pokoju.

- Nie ma za co… - mruknął do siebie Roy. Zamknął oczy i zasnął.



Maia wpadła do pokoju obok i trzasnęła pięścią o ścianę, żeby poczuć ból. To zwykle odganiało z jej oczu łzy. Jednak zamiast zaboleć, tynk ściany pokruszył się, a z jej ręki strzeliły iskry. Westchnęła poirytowana i usiadła, chowając głowę w dłoniach. Trzask rozwalonej ściany obudził Alexa. Wilk podskoczył i szybko zmienił się w człowieka. Przyjrzał się Mai ale postanowił nie pytać co się stało, bo bał się, że oberwie jak Roy.

- Alex! – odezwała się takim tonem, jakby chciała go co najmniej zabić. Podszedł do niej i usiadł obok w bezpiecznej odległości. Wiedział, do czego zdolny jest wściekły Venator, zwłaszcza kobieta. – Wytłumacz mi coś. Czemu Roy to robi?

Alex skrzywił się. Nie był zadowolony że jego przyjaciel tak się dla niej poświęca, bo nie lubił jej. Nawet nie wiedział dlaczego. Wydawała mu się rozpieszczona i wszystkiego się bała, co wiązało się z tym że była nieprzewidywalna i dość niezdarna.

- Nie wiem. Wydaje mi się, że coś do ciebie czuje, tylko nie jestem w stanie określić co. Słuchaj, nie jestem specjalistą w tych sprawach, jeśli chcesz odpowiedzi, zapytaj się Roya.

Maia zaczerwieniła się i spuściła wzrok, więc Alex postanowił wyrzucić z siebie co ma jej do powiedzenia:

- Posłuchaj, nie wiem co to miłość. Nigdy jeszcze nikogo nie pokochałem, ale wiem, że od tego można zwariować. Roy jest w stanie poświęcić dla ciebie wszystko, nawet życie, ale ja nie jestem w stanie poświęcić przyjaciela, a już na pewno nie dla ciebie. Jest dla mnie jak brat, rozumiesz? Jeśli go stracę z twojego powodu, zabiję cię. – Przez sekundę popatrzył jej w oczy na znak, że mówi poważnie, później wstał i zniknął w innym pomieszczeniu.

Maia doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Nie może oczekiwać od Roya zbyt wiele, powinna zacząć sama sobie radzić. A w pierwszej kolejności musi pomóc Rockyemu. To była jedna z tych decyzji, których podejmowanie nie zajęło wiele czasu.



Dobrze pisze się, kiedy pada deszcz, jeszcze lepiej słuchając muzyki, którą lubię :D Dlatego jestem zmobilizowana i mogę pisać dalej ;) 3... 2... 1... !!!

2 komentarze:

  1. Wow, rozdział świetny. Strasznie chcę wiedzieć co będzie dalej! Czy Maia uratuje Rocky'ego, co będzie z Royem. Czemu tak długo już nie ma rozdziału? :(
    Nie chcę wtrącać się oczywiście w twoje prywatne.
    Ja ze swoim blogiem miałam tak, że przestałam pisać po dwóch rozdziałach. Jednak wróciłam. Teraz jest już zakończony. I cieszę się, że wróciłam do pisania, bo stało się to moją pasją. Pokochałam to. Jednak po trzydziestu dwóch rozdziałach napisałam epilog. Zakończyłam bloga z 7 tysiącami wyświetleń i około 60 komentarzami.
    Nie przestawaj pisać, jeśli to lubisz. Ustaw sobie cel i jeśli go zdobędziesz, ustawiaj kolejny. Piszesz świetnie i nie rzucaj tego.
    Ja na koniec tego komentarza powiem tyle, że czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W twoje prywatne życie, wybacz, nie zauważyłam braku słowa.
      I zapomniałam dodać, że prowadzę kolejny :)
      Życzę weny!

      Usuń